Komentarze: 0
I takie dziwne uczucie ogarnia, jakby agonii, rozstawania się z życiem, przeciskania się w dziedziny innego świata. Rozbrzmiewają jakieś słowa, jak gdyby z głębin otchłannych się wyłaniały... To dusza jej przedwieczną coś mówi, nawoływa, — a zarazem ciało umiera...
I nagle w ciemnościach nocy rozbrzmiewa cichy, przejmujący jęk.
— Boże! pozwól mi umrzeć! Boże! ześlij mi śmierć!
— Zdzisław! — krzyknęła przeraźliwie, okryta zimnym potem.
Jakaś chwila zawieszona w promieniach astralu, przezeń ongi przeżyta, a którą ona dziś wyzwoloną duszą odczuła....
Może męka przezeń przebyta trwa teraz w przestrzeni? może myśli i czucia człowieka nie giną, tworząc atmosferę, co długim szlakiem ciągnie się po za ich realnem istnieniem?
|
||