KŁOPOTY
Komentarze: 0
— Słuchaj Izo — wyrzekł do żony, która patrzyła nań w zdziwieniu — odbierz swoje pieniądze. Przywiozłem ci je. Ja... stary jestem... chory jestem — i... i kto wie co się ze mną stać może?
Broda mu się trzęsła we wzruszeniu.
— Albo mi powiedz gdzie je ulokować. Dość już mam własnych kłopotów... Nie chcę tego jeszcze mieć na sumieniu.
— Zmieniło się coś w twem życiu? — spytała Iza.
— Zmieniło się dużo. Czy to można komu wierzyć? Ale — powtórzył z naleganiem, — posag swój weź!
Chwilę zastanowiła się, poczem skreśliła na kartce nazwisko i adres siostry Zdzisława.
— Tej oddaj, — proszę.
Pan Kalasanty przysunął papier do oczu.
— Kto taki? kto? — a zresztą! co tam... — machnął ręką — to twoje...
Schował kartkę do kieszeni, poruszył się jakby do wyjścia; — i siedział dalej: parło go do zwierzeń.
— Wiesz? — rozpoczął ciszej — Klarci już niema!
Dodaj komentarz